poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Nawożenie

Spędziliśmy na Grabinie pół soboty i niedzielę.

Sobota, 14 kwietnia 2012
Zebrało nam się na wizyty w szkółce i centrach ogrodniczych. Planowałam zakupy tylko trzech cyprysików groszkowych 'Filifera Nana' oraz nawozów do iglaków i trawnika. Skończyło się na:
  • planowanych 3 cyprysikach groszkowych 'Filifera Nana'
  • 7 prosach rózgowatych,
  • dereniu pagodowym (ki diabeł???),
  • 7 cyprysikach groszkowych 'Sungold'
  • 1 rododendronie jakuszimańskim 'Percy Wiseman' (łososioworóżowy)
  • 1 rododendronie jakuszimańskim 'Dreamland' (białoróżowy)
  • azofosce do trawnika,
  • nawozach do iglaków,
  • nawozach do różaneczników i innych azaliowatych
Pal licho kasę. Ale ile roboty sobie narobiłam?!?!
Po szczęśliwym dotarciu na działkę rzuciłam się w wir roboty: pogoda piękna, słońce świeci, katana z pleców i do przodu.
  • Usunęłam stare liście ze wszystkich żurawek (jest tego 19 sporych kęp). Okazało się że młode listki mają już po 10 cm wysokości! Musiałam naprawdę uważać.
  • Wrzosy dokończyłam ciąć ze starych kwiatostanów. Należało się, oj czas na nie. Niestety trzy sztuki nie przeżyły. Wycięłam je sekatorem przy ziemi i nie wyciągałam brył korzeniowych. Żeby mi doły na rabacie nie zostały. 
  • usunęłam stare liście z host pod magnolią (mam tam cztery kępy). Okazało się że mają już kły wielkości małego palca. Jak nic za dwa tygodnie na długi weekend majowy już się rozwijać zaczną. Posypałam już na zaś ślimakolem. Żeby te małe obślizgłe bestie nie dobrały się do świeżych listków.
  • Odgrabiłam skarpę przy bramie i ... trafiłam na gruz z czasów budowy. Zaczęłam cierpliwie skubać kamienie.
Gruz dał mi popalić. W końcu tam kilka ton posypano na czas budowy i wjazdu ciężkiego sprzętu. Będę sobie cichutko nad tym pracować cały sezon. Wywalę go w końcu na drogę gdzie jego miejsce. Wiadomo: w dwie godziny cudów nie zrobiłam, ale początek jest.

Ponieważ 12 marca dostaliśmy pozwolenie na wycięcie brzozy która kładła nam się na parkanie, mój Pan od razu zawezwał ekipę i drzewo usunęliśmy. Teraz zagospodarowujemy drewno. Duuuużo tego jest. Arturo zanabył porządną siekierę Fiskarsa i rąbie dzielnie. Nawet szybko Mu szło i w sobotę w dwie godziny naprodukował 6 kopiastych taczek pięknych szczap kominkowych. Zaczęliśmy to układać pod tarasem.
Jak już tam wlazłam...
To sami wiecie, rozumiecie... Wywaliliśmy to co już tam ułożono, z tyłu ułożyliśmy nowe szczapy, z przodu resztę towaru. To co tworzyło bałagan zwaliliśmy na kupę żeby wreszcie zrobić z tym porządek. Arturo do 21 rąbał zbyt długie i zbyt szerokie drewno na mniejsze kawałki - niektóre jeszcze z budowy!
Niemal wszystko udało się zapakować do spalenia w kominku na jeden kosz. Bardzo czubaty ;)
Wreszcie pod tarasem jest porządek!!!!!!

I tak o 21 skończyliśmy pracę. Padając na ryjki. Szłam spać z myślą o tym co trzeba zrobić w niedzielę.
No trudno: niedziela dzień święty ale ja nie mam kiedy tego robić :(

Niedziela, 15 kwietnia 2012
Nastawiłam budzik na 7.30. Wstałam o 6.30 i słyszę deszcz.... Opadłam z sił. Wściekłam się na siebie samą że nie zasiliłam krzaków. Deszczy by je podlał! Nie posadziłam roślin :(
Z żalu, wściekłości i smutku poszłam spać. Jak wstałam zaczęło się przecierać.
W pierwszej  kolejności zasilanie.
Poszło 5 kg nawozów do iglaków. Zasiliłam dosłownie wszystko, nawet to co dopiero pod koniec dnia sadziłam.
Arturo zasilił trawnik i od razu podlewał.  
Posadziliśmy wszystkie prosa i cyprysiki 'Sungold' oraz derenia.
Najpierw każdy dół trzeba odchwaścić, potem w dół nasypać gnoju, potem posadzić, zasilić i w końcu podlać.
I tak 15 razy .....

Edit 20.04.2012: no dobra - efektów spektakularnych brak. Ale niech tylko się zazieleni i trawy wyrosną. Będzie pięknie! No i oczywiście te pierwsze żółte, zdychające cyprysiki są do wyrzucenia. A na ich miejsce zostaną wsadzone takie jak rosną dalej: wzniesione "Blauw".


Podczas ostatnich prac już nam ciekło po plecach od deszczu.

Nie wykonałam planu :(
Rododendrony nie posadzone. Duża rabata nie ruszona (miały wylecieć lawendy i miałam przesadzić goździki). Cyprysiki groszkowe 'Filifery' nie posadzone :(

Cóż: oto mamy automatycznie plan na najbliższą wizytę .....
Następne zasilanie zrobimy około 1 czerwca.

7 komentarzy:

  1. bosze, ja tego czytać nie mogę bo mi się normalnie ciemno przed oczyma robi ze zmęczenia :)

    pisz kochana, pisz dużo a ja będę podglądać :D

    ja w sobotę zrobiłam w ogrodzie duże NIC, bo deszcz padał i miałam wymówkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. buahahaha - musimy wymyślić jak Twój ogród przeflancować na Grabinę - tam lepsza pogoda sprzyja pracom rolniczym ;)No i mniej wymówek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. no tak - jak byś mieszkała bliżej to bym miała mniej wymówek i bym się musiała wziąć do roboty :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ja mogę tylko czytać i zazdrościć... bo moja "uprawa ogródka" ogranicza się do paru skrzynek balkonowych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haftyśko balkon to świetne miejsce do trenowania :D A stworzenie ogrodu na powierzchni 1,5m2 to wyczyn! Na targach w Londynie mistrzowie specjalizują się w balkonach i maleńkich ogrodach tworząc dzieła sztuki!
      Zatem do pracy, do pracy :D

      Usuń
  5. Ale z Ciebie pracuś- widzę, że na chwilę nie usiedzisz ... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to pikuś - moja Mother to dopiero na ADHD ;)

      Usuń