niedziela, 26 września 2010

Archiwum: Sezon na zimozielone

Długo Was nie męczyłam opowieściami działkowymi to teraz się nieco zemszczę ;)
Połowa sierpnia - do połowy września to korzystny czas na sadzenie zimozielonych. To taki okres w którym jeszcze zdążą się przyjąć przed zimą, ale już nie są narażone na wysuszenie i na upalne słońce.
Szykowałyśmy się z Mamą na sierpniowe nasadzenia od wiosny. Tzn Mojej Mother buzowały zwoje a ja tylko akceptowałam pomysły.

I wydumałyśmy: zimozielone Szmaragdy przed tarasem, koniecznie wysokie żeby od razu nieco zniwelować jego wysokość. I oto już po kilku dniach pracy moja Mother w kwietnej sukni koloru lapis lazuli prezentuje nowo posadzone tuje.

Z powodu posadzenia tuj musiałyśmy niestety pozbyć się żurawek (wylądowały dwa tarasy niżej), kępy szczypiorku i szczątków klematisów. Nie ma bata: klematisy nie będą rosły w kwaśnej glebie żeby nie wiem co. A u mnie jest gleba kwasowości 4,0 i troszkę w stronę 4,5. Tylko kwaśnolubne wytrzymają takie ostre klimaty .... No a ja leniwa jestem i nie zamierzam rąbać dołów wielkości basenów i napełniać ich wannami ziemi ogrodniczej aby kilka zasadolubnych roślin trzymać.

Już dawno temu bardzo zachciało mi się wrzosowiska (po prawdzie dużego wyboru roślin na gleby kwaśne nie ma .........)
Chodziłam, dumałam, marudziałam Mamie aż ją przekonałam. I mam nadzieję że nawet trochę się Jej spodobało co wydumałam: trawy + wrzosy na niższym tarasie. No i żurawki z tarasu teraz zagospodarowanego przez tuje. No i szczypiorek.

Tak teraz wygląda zagospodarowana dolna rabata:

W centralnej części rabaty znajduje się wysoka trawa, również zaakcentowana dla równowagi po lewej i prawej stronie trawami.
Zaczyna się i kończy również grupami żurawek wysiedlonych. Pomiędzy tymi powtarzającymi sie akcentami jest misz-masz wrzosowy.
Od lewej są wrzosy wzniesione (to moja nazwa robocza) w kolorze ciemno różowym (7 sztuk):


potem pojawia się grupa wrzosów białych (też wzniesionych, 7 sztuk). Białe i purpurowe wrzosy podsadzają sosnę Globosa Viridis, dość niewielkie w sumie drzewko:

Na prawej części rabaty pojawiają się akcenty żółte (wrzosy) odsadzone linią żółtozielonych traw ozdobnych:

Na prawo od traw pojawiają się wrzosy płożące, które kolorem nawiązują już do kolejnej grupy wrzosów, tym razem jednak ozdobionych liśćmi w kolorze dojrzałej mięty.   
Na koniec oczywiście .... szczypiorek :)


 Mama porwała się również na obsadzenie płotu od strony sąsiada. Szalona kobieta posadziła samodzielnie 30 szmaragdów, tym razem rozmiar 80cm.

 Wyrażam cichą nadzieję że za kilka lat już nie będziemy znajdować się w zasięgu wzroku zwierzęcia psiego sąsiadów. 

Na zakręcie teraz ogródek wydaje się być wykończony (najbliżej brzozy rośnie miskant - podobno tak gigantyczna trawa, że bez siekiery i łomu nie podchodź. No to zobaczymy co przeżyje: brzoza czy trawa ;) )

 Poza tym przybyło azalii w kąciku azaliowym no i modyfikacjom uległy schody z tarasu.
Ale o tym to już kiedy indziej bo mi tu pośniecie. 
Na sam koniec dotychczasowa skarpa szyszkowa:


I to byłby w zasadzie na dziś koniec opowieści działkowych.  

Przyznam że to urządzanie ogrodu było czymś bardzo czasochłonnym bo pomimo dość zdecydowanych oczekiwań, same zakupy ciągnęły się chyba z tydzień. A i biorąc pod uwagę bieżące prace i oblężenie w weekendy gośćmi, przez ostatnie trzy tygodnie Mama pociągnęła prace bardzo mocno.
Chwała Jej za to. Co ja bym bez Mamy zrobiła? Chyba do tej pory bym sadziła rankami i wieczorami po kilka tuj....

Następnym razem będzie już chyba robótkowo bo mam za sobą pewnego ukończonego pastelka. Bardzo jestem z niego kontenta.
No i ....urlop mi się zbliża: dwa tygodnie błogiego nic nie robienia. Pojadę na działkę i zniknę :)
Ale o tym potem!


Dobrej nocy!

wtorek, 27 lipca 2010

Archiwum: różancznik w lipcu

A na działce takie cudo mi teraz zakwitło (zdjęcie z 25.07.2010):

Przyznaję że pogodziłam się że w tym roku krzew nie zakwitł. Miał prawo: nie wysoki, młody, po ciężkiej zimie, posadzony zaledwie rok temu. Żyłam nadzieją że zawiąże kwiaty teraz na rok przyszły. 

A tymczasem.... kwitnie!!! Cuda jakoweś się dzieją bo choć ta odmiana 'Cunningham's White' lubi powtarzać kwitnienie w końcu lipca to..... to nie jest powtórka. Ten rhododendron  w tym roku kwitnie dopiero po raz pierwszy.


Pozdrawiam nietypowo bo różanecznikowo w lipcu!

poniedziałek, 19 lipca 2010

Archiwum: Było-jest

Nie byłam tylko tydzień na działce i już baaardzo, bardzo mi się tęskni.

Zatem postanowiłam sobie zrobić przyjemność i pooglądać zdjęcia. Okazało się że to co mamy dziś od stanu sprzed roku trochę się jednak różni....
A piaski pod lasem, choć kwaśne i przepuszczalne..... całkiem ładnie się sprawują jako gleba.

Dom już trochę ogarnęliśmy - czas zagęścić ruchy w ogrodzie. 









wtorek, 8 czerwca 2010

Archiwum: Dłuugi weekend

Dopiero w niedzielę przerażeni tym że zmarnowaliśmy bezczynnie dwa słoneczne dni złapaliśmy się za pracę u podstaw. Wystawialiśmy drzwi wewnętrzne na taras. Przetarliśmy drzwi papierem ściernym i przelakierowaliśmy pierwszy raz. Tak to wyglądało:



Niedziela się skończyła :(((

czwartek, 13 maja 2010

Archiwum: Dzieje się

W niedzielę rano po deszczu zrobiłyśmy obchód, zliczyłyśmy absolutnie priorytetowe rzeczy do zrobienia i poszłyśmy, nie omieszkam dodać że przybite ilością pracy, na kawę.
Po kawie zaczęło się od grabienia liści pod ławkami a skończyło na wypieleniu rabaty, posadzeniu jaśminowca i obsypaniu korą hektara części rabaty (to ta żywa zieleń na tle nowej kory).  Minęło południe.....


Potem pozostała /dla odmiany oczywiście ;) /  nudna, ciężka praca.... pielenie, sadzenie, obsypywanie, sadzenie, wynoszenie gruzu, zbieranie kamieni.
 Mama posadziła hosty:

i wetknęłyśmy liliaka. Magnolię Mama posadziła kilka dni wcześniej.

Kilka dni wcześniej również dokończyła taką rabatkę, pokazaną w poprzednim poście w trakcie pracy:



Na koniec dnia Mama, ze wsparciem Młotkowego, wybrukowali stopień kamienny. Zdjęcia gotowego stopnia brak, ale dowód że praca była wykonywana jest:



**********
A do tego wszystkiego kilku bystrych Szpiegów ;) wyśledziło, że już od wczoraj nie jestem 30+ ale 30++. Ano, 12 maja roku pamiętnego urodziłam się i jakoś leci.

Dostałam od Was mnóstwo życzeń! Bardzo, bardzo mnie zaskoczyły, bo się ze swoimi urodzinami nie afiszuję.  I za wszystkie okrutnie Wam dziękuję! Dla Was dedykuję te oto kwiaty wiosenne, majowe, z własnego już ogródka:


I mam nadzieję że życzenia niedługo zaczną się realizować i wreszcie pokażę Wam jakieś robótki zamiast ogródkowych dokonań :D


P.S. w pracy z okazji urodzin dostałam świetny prezent (na razie tylko papierowy dowód zamówienia ... ;) ) . Mam nadzieję że już w poniedziałek jednak doleci z UK i wtedy się pochwalę :D

P.S.2 .... szydełkowej firanki kurakowej zostało 8 rządków .....  Oby do końca!

sobota, 8 maja 2010

Archiwum: Majowe porządki

(...) I działeczka na której aktualnie pracuje moja Mother. Zobaczcie co wyczynia ta szalona Kobita:




Do miłego zobaczenia w poniedziałek!

czwartek, 6 maja 2010

Archiwum: Maj 2010

Najpiękniejszy miesiąc roku - maj oczywiście - rozpoczął się nareszcie! Bardzo lubię zieleń drzew i krzewów w maju.
Uwielbiam kwiaty majowe wszelkiej maści: konwalie, bzy, kasztany, narcyzy, pierwiosnki, barwinki, serduszki, peonie, głogi i inne magnolie i brzozy. Dlatego bardzo się cieszę że na brzegu naszego lasu rosną brzozy właśnie. Teraz są cudnie ozdobione krzykliwą, ostrą zielenią cudnie kontrastującą z białą korą.
Grabina
No dobra. Przyłapaliście mnie. Wygódka jeszcze nie została rozebrana, ale ładnie się komponuje z działką. Działka bez wygódki jest jakby ... niekompletna ;) Ale kiedyś ją rozbierzemy.
W sobotę pół dnia (do 20!!!) jeździłam na szmacie. Mycie okien po budowie, podłóg, łazienki , każdego drobiazgu .... to było wyzwanie. Ale satysfakcję mam ogromną! Szkoda tylko że jak siedziałam na szmacie pogoda była żarówiasta. I szkoda że już w najbliższy weekend znowu ekipa budowlana wchodzi na tydzień do domku ....
W poniedziałek za to było w kratkę: deszczyk, słońce, deszczyk, słońce.  Pełłam zielsko z piaseczku, rozmawiałam z Sąsiadami, podotykałam i pozglądałam kąty działkowe. A to sprzwdziałam czy paprotki rosną, czy parzydło ma się dobrze, czy dęby posadzone późną jesienią żyją. A to górę ziemi z gruzu wstępnie przebrałam, pogrzebałam w piaseczku i perzu się pozbywałam. I uciekałam przed deszczem. I azalie opieliłam i każdy pączek obejrzałam. I azalie wszystkie zakwitną! A rododendrony niestety dwa nie będą miały kwiatków. Ale młode są, to mogą.
No to i zdęcia zrobiłam: oto rabatka pod tarasem. Widać tulipanów chmarę i zagubione na brzegu dwa hiacynty różwe. A przed nimi żurawki czerwone i jedną zieloną. Zielona żurawka wypuściła już trzy kwiatostany!
Działka
No i widać już że barierka jest na tarasie :D
A w tle muszę, bo się uduszę ..., pochwalić pięknym stopniem drewniano-kamiennym:
Grabina
Produkt mojej Mammy oczywiście.
A tu druga rabatka. Ciemierniki, skalniaczki, tulipany i inne trzmieliny w stadium maleńkości:
Grabina

A to pokażę Wam jeszcze pąki azalii Glowing Embers:
Grabina
Będzie zdecydowanie ładniejsza jak zakwitnie na pomarańczowo, ale ponieważ to jej pierwszy rok na działce i pierwszy raz u nas zakwitnie to ja już doczekać się nie mogę. Tym bardziej że jak ją kupiłam miała trzy kwiatostany, a teraz ma ich chyba z 10! Na każdej gałązce rozwinie się burza ognisto-pomarańczowych kwiatuszków! No i czerwone azalie też będą kwitły :D
Teraz już znacznie częściej będę Was zanudzać takimi opowieściami o niczym - bo że pieliłam nic nie widać na tak zarośniętej działce, to i wydaje się że straciłam czas.
A robótek nie przybywa.
Ulikop - te znaki zapytania to był tajny kryptonim firanki. O TEJ.  Głowa już jest, nowe cipaki też są. Tylko 16 brzegowych rządków brak. Masakra....
Dziewczyny, ja tam nie kłamię nic a nic: to dobieranie kolorów w needlepoincie to droga przez mękę i co jak co, ale ja więcej nie chcę. A że ładnie to wyszło przez przypadek. Laura Perin wcześniej ładnie dobrała do swojej pracy kolory to i mnie ładnie wyszło :) Bo od Laury podpatrzyłam kolorystykę :)



piątek, 9 kwietnia 2010

Archiwum: Mamy PRĄD!

Jak w temacie. Dotyczy oczywiście działki.
Co tu dużo pisać: każdy kto kiedykolwiek był pozbawiony tego cudu cywilizacji przez dłuższy czas, z ogromną ulgą wita zapaloną żarówkę.
A co dopiero jak się robi przedsięwzięcie budowlane???
Niesamowita ulga.


Przepraszam, ale ja MUSIAŁAM się z Wami podzielić tą informacją. To równie ważne wydarzenie jak wiecha czy oprawienie okien a we wszystkich tych momentach mi towarzyszyłyście.
Dziękuję :D