Od wczoraj na miejscu. Do końca lata. Oczywiście planuję przymusowe lądowania w stolnicy ale najbliższe dopiero w połowie maja.
Przyjechaliśmy wczoraj. A tu.... normalnie sodomma-i-gomorra. Łapy opadają :(
Wrzosy ruszyły z wegetacją. A przecież nie zostały przycięte jeszcze... Cebulice zakwitły, ale cebulice tylko liście puściły. Nie wiem co się dzieje.
Z oczywistych względów (Panicz Jan) rzuciłam się w wir porządków domowych. Dopiero dziś wyszłam do ogrodu i w pierwszej kolejności rzuciłam się na przycinanie wrzosów. Dziś zrobiłam połowę.
Mocno przycięłam wrzos pospolity odm. 'Heidezwerg'. Nie wiem czy zbyt mocno nie chlasnęłam ale moje egzemplarze zrobiły się już bardzo duże, niemal zrosły ze sobą a pod spodem były paskudnie żółte i gęste.... Zobaczymy co z nimi będzie do jesieni.
Jutro chcę skończyć pracę z wrzosami. Potem oczyszczę funkie i zacznę nawożenie. A potem ulubione: skubanie rabat z liści...
No to Kochana czekam niecierpliwie na fotki z prac :)) Buziaczki gorące ... tylko nie szalej za bardzooooo ....
OdpowiedzUsuń