Przyznaję że nie najgorzej.
- sikory zeżarły słoninę wywieszoną w mrozy,
- znakomita większość roślin przeżyła zimę
- ta część która jej nie przeżyła wyleci z hukiem
- ta część co jeszcze się waha też wyleci - nie potrzebuję słabych jednostek
- kretów/nornic i innych ryjkowców brak (la, la, la!!!)
- koty się żenią
- leszczyna kwitnie jako i brzozy
- rabarbar wyłazi
- część krokusów wylazła i przekwitła; inna część dopiero wychodzi
- cebulice i puszkinie zabierają się do kwitnienia
- drzewa zostały podcięte
- w ramach planowanych czynności dwa tygodnie temu usunęliśmy wielgachną brzozę która położyła się na płocie (oczywiście za pozwoleniem i pisemnym błogosławieństwem organów)
- gałęzie popaliliśmy,
- filtry i termy przeczyszczone
- ciepła woda uruchomiona
- wrzosy przycięte (ale są teraz piękne :) )
- trawy i inne chaszcze jesienne wymiecione
- w domu nawet dzięki ciepłej wodzie wstępne sprzątanie zrobione (lodówka!!!!)
- nowy regał ustawiony
- stary regał wywieziony
Nie powiem - trochę roboty jest z tymi luksusami i uruchamianiem i zamykaniem domu.
Oczywiście jeszcze sprzątanie całego domu zostało .........
No ale najważniejsze że zaczęliśmy. I Święta Wielkanocne spędzimy w całości właśnie na Grabinie :)))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz